Przypominamy w tym miejscu podstawowe zasady wstępu i dokonywania jakichkolwiek zmian na terenie cmentarza parafialnego. Proszę, aby je przyjąć wielkodusznie i być dla siebie nawzajem oraz dla przyjezdnych wzorem gospodarzy.

1. Na cmentarz nie wolno wprowadzać zwierząt, także na smyczy. Nie licuje to z godnością miejsca modlitwy i czci dla zmarłych. Podobnie nie palimy tu papierosów.

2. Śmieci nie pozostawiamy nigdzie poza przeznaczonym do tego kontenerem (choć nie jest on też miejscem na darmowe pozbywanie się odpadów komunalnych z gospodarstwa domowego). Liście tylko wynosimy do lasu - będą czymś naturalnym w ściółce.

3. Zabrania się samowolnego sadzenia drzew i krzewów, podobnie wycinania cmentarnej zieleni oraz wbetonowywania na stałe ławek bez zezwolenia, tym bardziej na środku ścieżki.

4. Rezerwacja miejsca pochówku lub kwatery pod grób kosztuje 200 zł za 20 lat z góry. Jeśli przez 10 lat po upłynięciu tego okresu opiekunowie grobu nie skontaktują się z parafią, zostanie on przeznaczony dla kogoś innego.

5. Nagrobki mogą stawiać i przebudowywać tylko osoby upoważnione przez proboszcza, po uprzednim przedstawieniu szkicu i wniesieniu stosownej opłaty (10% wartości faktury w przypadku budowy, 5% przy przeróbce pomnika).

6. Pojawił się ostatnio swoisty styl otaczania płyt nagrobnych kostką granitową itp. Pozwolenia na taką "małą architekturę" będą wydawane, zawsze jednak w ramach: do 50 cm przed nagrobkiem, po 25 cm za i obok grobu; nigdy jednak dalej niż do połowy przejścia między grobem naszych bliskich a sąsiednim.

W pobliżu cmentarnego krzyża pojawił się latem 2008 roku grób, maleńki jak inne dziecięce. Z zaskakującym nieco napisem na ryngrafie... Rodzina dwojga młodych instruktorów harcerskich, moich przyjaciół noszących nazwisko Starego, pochowała tu swoje dziecko, zmarłe tak wcześnie przed urodzeniem, że lekarze nie rozpoznali jeszcze jego płci. Dlatego rodzice postanowili nadać maleństwu imię Aniołek (we włoskiej tradycji to właśnie znaczy męskie Angelo lub żeńskie Angela).
Kościół, ufając w Boże Miłosierdzie, uczy, że modlimy się nie tyle za dzieci, które przecież żadnej winy nie zaciągnęły w doczesności, ile za ich przyczyną polecamy Bogu przeżywające trudne chwile rodziny, a także nas - przechodzących mimo.
Goszcząc Aniołka u siebie, zyskujemy orędownika u Boga. Może jemu właśnie zanieśmy to, co dla nas najtrudniejsze? Nasze zagubienia? Naszą pozorną często dojrzałość, w gąszczu kompromisów i konwenansów, której on - wyrokiem Bożym - nigdy nie zakosztował? Zreperujmy, może właśnie z jego pomocą, naszą małoduszność (na zdjęciu poniżej siostrzyczka zmarłego dziecka).     

powrót
do strony
głównej